Zapewne zadając sobie to pytanie wiele osób westchnie i pomyśli, niczego, to my dorośli jesteśmy od tego, aby uczyć dzieci. Tylko czy na pewno tak jest?
Myśląc w taki sposób, pomijamy dziecko jako osobę, traktujemy je bardziej przedmiotowo, zamiast podmiotowo, nie dostrzegamy jego autonomii. Często też nie dajemy dzieciom prawa głosu w myśl, że „dzieci i ryby głosu nie mają”. Zapominamy, że proces wychowawczy to wzajemne relacje i oddziaływania z dwóch stron.
Prawda jest taka, że nikt z nas nie wie, jak być dobrym rodzicem. Wspomagamy się obserwując swoich rodziców, czytając różne poradniki i inne tematyczne książki. Jednak dopiero doświadczenia związane z posiadaniem potomstwa pomagają nam zrozumieć i wypracować umiejętności rodzicielskie. Ogromną rolę w tym procesie odgrywają same dzieci, to ich obecność powoduje, że zaczynamy zastanawiać się nad swoim zachowaniem. Analizujemy swoje reakcje i wypowiedzi, na nowo poznajemy siebie, odkrywając w sobie niezliczone pokłady nowych umiejętności, o których często nie mieliśmy pojęcia. Chcąc wywrzeć na nie pozytywny wpływ, próbujemy stać się lepsi. Weryfikujemy swoje postawy, modyfikujemy własne poglądy. Zaczynamy inaczej patrzeć na świat, rozglądamy się i eksplorujemy go oczami dziecka, dostrzegamy często rzeczy, których nie zauważaliśmy dotychczas, odczuwamy wszystko bardziej emocjonalnie. Stajemy się bardziej empatyczni, asertywni i kreatywni. Tego wymaga od nas rola jaką przyjmujemy na siebie stając się rodzicami. Dzieci zarażają nas szczerością, otwartością i bezinteresownością. Powodują, że dla nich otwieramy się na otoczenie. Potrafią wiercić nam przysłowiową „dziurę w brzuchu”, jeśli czegoś chcą – tym samym wymagają od nas dotrzymywania obietnic. W pewnym sensie to one nas wychowują, uczą nas, a w zasadzie przypominają nam umiejętności, które z biegiem lat odeszły w zapomnienie. Bo przecież my też kiedyś byliśmy dziećmi, a one również w przyszłości staną się rodzicami. Warto o tym pamiętać.
Wbrew pozorom dzieci są skarbnicą wiedzy dla dorosłych, wystarczy, że zmienimy podejście i sposób patrzenia na nie. Ich szczerość, otwartość i spontaniczność, ułatwiają kontakty międzyludzkie, w związku z tym łatwo i szybko nawiązują znajomości. Kiedy spotykają rówieśników wystarczy im jedno spojrzenie, krótka rozmowa i już mają kompanów do zabawy. Dzięki temu zawsze i wszędzie potrafią się dobrze bawić. Nie zastanawiają się nad tym, jak wyglądają i co powiedzą inni, odrobina fantazji i po prostu się bawią.
Są uparte w dążeniach do celu, kiedy im coś nie wychodzi, zostawiają to na później, ale nie rezygnują tak szybko, weźmy na przykład jazdę na rowerze, czy na rolkach, jeśli dziś się nie udaje, to jutro próbują jeszcze raz i tak do skutku. Są ufne, szczere, uczuciowe i pełne miłości, nie oszukują, nie udają kogoś kim nie są, po prostu są zawsze sobą.
Dzieci doskonale przystosowują się do środowiska, świetnie radzą sobie z nowinkami technologicznymi. Przykładem może być telefon komórkowy, młody człowiek bierze go do ręki, bawi się kilka minut i już wie, jak się z nim obchodzić. Dla nas, dorosłych często jest to nie lada wyzwanie.
Dobrze mieć w sobie cząstkę z dziecka, wtedy świat wydaje się bardziej przystępny i kolorowy. Pamiętajmy że wszyscy kiedyś byliśmy dziećmi, a dzieci to ludzie, tylko mniejsi.